Nyköping – warto czy nie warto?

Plan minimum obejmował zwiedzanie zamku, spacer wzdłuż rzeki i spacer po molo w porcie.

Wysiedliśmy na ostatnim przystanku i od razu skierowaliśmy się w stronę największej atrakcji miasta – pozostałości po zamku królewskim Nykopingshus.

Obrazek

Zamek Nykopingshus i Wieża Królewska.

Obrazek

Następnie wybraliśmy się na spacer wzdłuż rzeki Nykopingsan, która miała doprowadzić nas do Rynku (Stora Torget).

Obrazek

Bryggeriet – dzielnica „artystyczna.

Obrazek

Obrazek

Rynek. XIX wieczna Rezydencja Wojewody (Lansresidenset)

Obrazek

Rynek. Stary Ratusz (Radhus). Obecnie mieści się tu informacja turystyczna.

Obrazek

Rynek. Ratusz miejski (Stadhus).

Obrazek

Obrazek

Rynek. Kościół św. Mikołaja (Nicolaikyrkan).

W pobliżu kościoła znaleźliśmy pierwsze oznaki wiosny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Culturum. Mieści się tu biblioteka miejska, sala koncertowa i centrum kultury dla dzieci.

Wróciliśmy nad rzekę, brzegiem której mieliśmy dotrzeć do portu.

Obrazek

Obrazek

Po drodze podziwialiśmy widoki, karmiliśmy kaczki … i mewy

Obrazek

Jaskółki też byśmy nakarmili … gdyby tylko przyleciały. Nawet próbowały poderwać się do lotu, ale chyba na trwałe utkwiły w tym miejscu. A może nie były głodne …

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kościół Wszystkich Świętych (Alla Helgona kyrkan)

Obrazek

Cmentarz przy Kościele Wszystkich Świętych

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Molo w porcie

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Budynek teatru

Obrazek

Budynek dworca kolejowego

Stąd miał nas zabrać autobus 515 na lotnisko. Plan zwiedzania został zrealizowany. Do odlotu pozostały nam jednak prawie 4 godziny, w związku z czym zdecydowaliśmy się pokonać drogę do lotniska spacerem (w końcu to tylko 7 km).

Obrazek

Obrazek

Obok lotniska znajduje się muzeum lotnictwa. Niestety w soboty jest nieczynne. Nie zostało nam nic innego jak tylko wrócić na terminal.

Obrazek

I tak zakończyła się nasza jednodniowa przygoda w Szwecji. Jeszcze tylko lot i kilkugodzinny powrót do domu.

Czy było warto? Moim zdaniem, zdecydowanie TAK. Nykoping nie może równać się wielkością ze Sztokholmem, nie może konkurować z Rzymem czy Lwowem ilością zabytków, ale ma to „coś” co sprawia, że to małe miasteczko na zawsze zostanie w mojej pamięci. Chciałabym tu jeszcze raz przylecieć latem, aby delektować się klimatem tego miejsca. Posiedzieć na wodą, zjeść lody …, albo zwyczajnie nie robić nic.

2 uwagi do wpisu “Nyköping – warto czy nie warto?

Dodaj komentarz