Nicea

Po (bardzo przyjemnie spędzonych) dwóch dniach w Turynie, przyszedł czas na jego opuszczenie. Wcześnie rano udajemy się na przystanek, skąd autobus zabierze nas do Nicei. Na drogę zaopatrujemy się m.in. w jeden z lokalnych przysmaków – paluszki grissini. Kilkugodzinną podróż umilają nam przepiękne widoki. Przemieszczamy się wyjątkowo malowniczą trasą, częściowo przebiegającą wzdłuż wybrzeża – Lazurowego Wybrzeża.

Zgodnie z rozkładem jazdy w Nicei powinniśmy być około południa. Hotel specjalnie zarezerwowałam w bliskiej odległości od dworca, tak aby nie tracić zbyt wiele czasu na zakwaterowanie. Tym bardziej, że zakładałam „wrzucić” bagaże do hotelu i szybko wrócić na dworzec, z którego planowałam dalszą podróż – podróż do Monako. W drodze spotkała nas jednak niemiła niespodzianka, przez co autobus przyjechał z niemal 2 godzinnym opóźnieniem. Cała ta sytuacja negatywnie rzutuje na nasze dalsze plany, ale nie poddajemy się. Być tak blisko Monako, i nie odwiedzić go? Nie ma takiej opcji! Jedziemy chociaż na kilka godzin. Opóźnienie jeszcze się powiększa przez zepsute automaty biletowe na dworcu, ale nie poddajemy się. Kiedy już udaje się nam „zdobyć” bilety i jedziemy wygodnie w pociągu, widoki które przesuwają się za oknem potwierdzają, że było warto. Lazur wody zlewa się z błękitem nieba zacierając granice horyzontu. Podobno trasa, którą jedzie autobus łączący Niceę z Monako, jest jeszcze bardziej malownicza, ale czasowo dłuższa. A my czasu nie mamy zbyt wiele.

Monako w tempie ekspresowym

Z Monako udaje nam się wrócić na szczęście jeszcze przed zmrokiem. Okolica dworca nie budzi mego zaufania. Nie czuję się tu bezpiecznie. Dobrze, że mamy blisko do hotelu. Po drodze znajdujemy jakiś bar. Nie można w nim liczyć na żadne specjały kuchni francuskiej, raczej na fast food. Ale najważniejsze jest to, że można zjeść coś ciepłego i że do hotelu mamy już tylko kilka kroków. Szkoda że o jedzeniu w nim serwowanym nie można powiedzieć, że „d..y nie urywa”. Urywa! I to niestety dosłownie. W barze tłumów nie było, ale ruch był spory. W większości klienci „brali na wynos”. Mylnie założyłam, że powinno być smacznie i świeżo. Owszem zamówiony kebab był całkiem smaczny, ale jego zjedzenie trzeba było „odpokutować”.

Mimo ciężkiej nocy, wstajemy wcześnie rano, aby jak najwięcej zobaczyć przed wylotem.

Spacer rozpoczynamy Avenue Jean Médecin, która prowadzi nas do znanego z pocztówek Placu Massena. Perspektywę placu domyka Fontanna Słońca (Fontaine du Soleil), z wielkim posągiem Neptuna.

W pobliżu miejskiego Ratusza (Hotel de Ville) i opery (Opera de Nice) zauważamy wąską fasadę barokowego XVIII wiecznego kościoła św. Franciszka z Paoli.

Z przyjemnością gubimy się w wąskich uliczkach wypełnionych restauracjami i sklepikami. Finalnie udaje się nam „wgramolić” na Wzgórze Zamkowe, oddzielające starą część Nicei od dzielnicy portowej. Ze Wzgórza Zamkowego rozciąga się przepiękna panorama starego miasta.

Przez Fałszywą Bramę (Porte Fausse) wychodzimy na Promenadę du Paillon, łączącą dwa najważniejsze place miejskie Plac Massena i Plac Garibaldiego. Pod promenadą płynie rzeka o tej samej nazwie. Decydujemy się jednak ograniczyć spacer po Starym Mieście, na rzecz spaceru Promenadą Anglików. Droga licząca ok. 7 km biegnie wzdłuż plaż Lazurowego Wybrzeża, aż do lotniska, zapewniając przepiękne widoki na morze. Początkowo zakładałyśmy, że przespacerujemy się kawałek, posiedzimy na ławeczce, podelektujemy się widokami i wsiądziemy w autobus, który zabierze nas na lotnisko. Piękna pogoda sprawiła, że pokonałyśmy Promenadę Anglików, spacerem docierając do ostatniego celu naszej podróży – lotniska.

Krótki, aczkolwiek udany pobyt spowodował niedosyt i jeszcze nie przyleciałam do Polski, a już planowałam kolejną podróż do Nicei – tym razem na dłużej. Niestety splot nieprzewidzianych okoliczności sprawił, że mimo kupionych biletów, nie dane mi było wrócić na Lazurowe Wybrzeże. Obecna sytuacja epidemiologiczna i zamknięte granicę nie wróżą, że w najbliższej przyszłości uda mi się odwiedzić Niceę. A czy w ogóle będzie to możliwe? Czas pokaże …

Dodaj komentarz