Jednodniowa „pielgrzymka” do miasta 100 kościołów

Tak, tak, „pielgrzymka” to właściwe słowo. Bo jak inaczej nazwać wyjazd podczas którego, chodzi się od drzwi do drzwi kościołów, cerkwi i innych świątyń. Architektura sakralna potrafi zachwycać, swoim ogromem wprawiać w osłupienie, a czasem wręcz odbierać mowę z wrażenia. Ale w taki sposób wpływają na mnie tylko nieliczne „perełki”. Znakomita większość świątyń nie robi na mnie żadnego wrażenia, dlatego też nigdy nie byłam fanką spacerów „szlakiem kościołów”, czego też nigdy specjalnie nie ukrywałam. I nic się w tej materii nie zmieniło, ale czasami trzeba … Nie żebym jakoś wyjątkowo nagrzeszyła i w ten sposób próbowała odkupić swoje winy. Ten wyjazd po prostu nie był „moim” wyjazdem, był dedykowany mojej mamie i to jej oczekiwania miał spełniać. Moja skromna osoba miała jej tylko pomóc służąc za przewodnika po mieście, do którego co roku przybywają tysiące turystów.

W jednym z oficjalnych przewodników znalazłam kiedyś informację, że Wilno (bo to właśnie o nim mowa) słynie jako miasto 100 kościołów oraz że na samej starówce możemy naliczyć ich około 40. W innej publikacji przeczytałam, że w całym Wilnie jest około czterdziestu kościołów. Jaka jest prawda? Nie wiem. Mnie udało się na starówce naliczyć 26 świątyń różnych wyznań (nie tylko kościołów). Ale pewnie nie wszystkie widziałam. Faktem jest że wileńska starówka charakteryzuje się bardzo dużą koncentracją tego typu obiektów.

Zdecydowanie najbardziej znanym i chyba najczęściej odwiedzanym miejscem jest Ostra Brama. Jest jedyną bramą, spośród 10 wchodzących w skład dawnego muru obronnego miasta, która zachowała się do dziś. Nad bramą mieści się kaplica Ostrobramska, w której umieszczony jest, uznawany za cudowny, obraz Matki Bożej Miłosierdzia – patronki Litwy oraz symbolu pojednania. Jak większość przybywających tutaj turystów rozpoczynamy naszą przygodę z Wilnem właśnie od Ostrej Bramy.

Przyjechałyśmy do Wilna w pewien jesienny, październikowy poranek. Gdy dotarłyśmy do centrum miasta dopiero zaczynało świtać. Zadawałam sobie pytanie, czy aby nie przesadziłam z tą wczesną porą. Kiedy znalazłyśmy się przy Ostrej Bramie, wiedziałam że opłaciło się „zarwać” nockę. Kaplica była tylko dla nas. Prawie … w kaplicy znajdowały się tylko 2 osoby. Mama mogła spokojnie się pomodlić, a ja po raz pierwszy miałam okazję nikomu nie przeszkadzając zrobić kilka zdjęć. Zazwyczaj w ciągu dnia jest to niemożliwe, kaplica jest niewielka, a ludzi tłumy. Niejednokrotnie problemem jest nawet przeciśnięcie się wśród rzeszy turystów (którym nie udało się wejść) pod bramą.

Wchodząc po schodach do kaplicy można przez okno zobaczyć mur obronny Wilna.

Chcąc przywieźć z Wilna pamiątkę w postaci bursztynu czy obrazka Matki Boskiej to warto rozejrzeć się po ulicy Ostrobramskiej. Ceny w okolicznych sklepikach są zdecydowanie niższe niż w dalszej części starówki, czy też na licznych straganach porozstawianych przy innych ulicach.

Zaraz przy schodach prowadzących do kaplicy znajduje się wejście do przyległego Kościoła Św. Teresy. Ten siedemnastowieczny, z zewnątrz niepozorny obiekt, imponuje pięknie udekorowanym (chociaż wymagającym remontu) wnętrzem, marmurowymi kolumnami zdobiącymi ołtarz oraz rzeźbionymi konfesjonałami i amboną w stylu rokoko.

Kilka kroków dalej przechodzimy przez bramę prowadzącą do Cerkwi Św. Ducha – najważniejszej świątyni prawosławnej na Litwie. Zwanej potocznie „zieloną”, z racji na ikonostas utrzymany w tej właśnie kolorystyce. Przed ikonostasem jest specjalna przestrzeń, w której przechowywane są relikwie – zabalsamowane zwłoki świętych prawosławnych Antoniusza, Jana i Eustachego. Podobno zdjęcia robione we wnętrzu tej cerkwi nigdy nie udają się. Sama nie próbowałam, obowiązuje tu zakaz robienia zdjęć, który staram się zawsze szanować (z naciskiem na staram się), ale w internecie znalazłam kilka całkiem udanych ujęć. Obok cerkwi znajdują się dwa klasztory: żeński i męski.

Po przeciwnej stronie ulicy przyciąga wzrok jeden z najpiękniejszych rokokowych zabytków Wilna – brama Klasztoru Bazylianów. Zaprasza do wejścia na dziedziniec na którym znajduje się grekokatolicka Cerkiew Świętej Trójcy.

Niepostrzeżenie ul. Ostrobramska (Ausros Vartu) zmienia się w ul. Wielką (Didżioji), przy której znajduje się dawny rynek miejski oraz Ratusz. Jednak większe zainteresowanie (oczywiście mojej mamy) niż budynek Ratusza wzbudza pobliski, wzniesiony przez jezuitów, barokowy kościół Św. Kazimierza. W niedziele odbywają się tu darmowe koncerty muzyki sakralnej.

Idąc w dół ulicy Wielkiej, a później Zamkowej (Pilies) oraz mijając m.in. Cerkiew Piatnicką (św. Paraskiewy), Cerkiew św. Mikołaja, plac targowy, kościół św. Janów i kompleks uniwersytecki, wychodzimy na Plac Katedralny z Bazyliką pw. św. Stanisława Biskupa i św. Władysława oraz dzwonnicą i pomnikiem Giedymina – założyciela miasta. Katedra oraz dzwonnica są pozostałością zniszczonego zespołu budowli Zamku Dolnego. Uważa się, że w czasach przedchrześcijańskich w miejscu dzisiejszej Katedry stała świątynia pogańskiego boga Perkuna i płonął wieczny ogień.

Moim zdaniem Katedra zdecydowanie lepiej prezentuje się z zewnątrz.

Krótki spacer po parku sąsiadującym z Placem Katedralnym i udajemy się w stronę klejnotu wileńskiej starówki – Kościoła św. Anny. Gotycki kościół św. Anny jest w stanie chyba zachwycić każdego. Ogromne wrażenie zrobił nawet na Napoleonie, który chciał kościół na swej dłoni przenieść do Paryża. Niestety jego żołnierze nie podzielali miłości wodza do sztuki i nie docenili wartości estetycznych i kulturowych budowli, dewastując wnętrze i spalając drewniany ołtarz.

Obok wznosi się kościół św. Franciszka z Asyżu oraz zespół klasztorny Bernardynów. Na naszej trasie spaceru znalazło się jeszcze kilka mniej znaczących świątyń, których nie będę opisywać. Resztę dnia spędziłyśmy spacerując uliczkami bez wyraźnego celu i chłonąc atmosferę tego miejsca.

Starówka Wileńska to nie tylko kościoły, ale wspaniała symbioza sacrum i profanum. Mieszanka różnych stylów architektonicznych: gotyku, renesansu, baroku, klasycyzmu. Przenikanie się historii z teraźniejszością. Zabytkowy, a jednocześnie nadal wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem kompleks budynków Uniwersytetu Wileńskiego, Zamek Górny (a właściwie Baszta Gedymina będąca pozostałością po Zamku Górnym), Zamek Dolny – Pałac Wielkich Książąt Litewskich, w którym obecnie mieści się Litewskie Muzeum Narodowe, Plac Ratuszowy będący jednym z nielicznych trójkątnych rynków miejskich w Europie, budynek Filharmonii Narodowej, Pałac biskupi – obecnie Pałac Prezydencki, wszystko to sprawia że starówka wileńska została doceniona przez organizację UNESCO, poprzez wpis na listę światowego dziedzictwa. Uniwersytet Wileński jest jedną z najstarszych uczelni w Europie Środkowo-Wschodniej.

Starówka Wileńska to również mieszanka wielu kultur. Odnaleźć tu można ślady po dawnym getcie żydowskim oraz liczne ślady polskości. W Wilnie żył i tworzył m.in. Stanisław Moniuszko, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki. Na Uniwersytecie Wileńskim studiował nasz Noblista – poeta Czesław Miłosz. W podziemiach Katedry spoczywają szczątki Króla Polski i Wielkiego Księcia Litewskiego Aleksandra z dynastii Jagiellonów, dwóch żon króla Zygmunta Augusta, a także urna z sercem Władysława IV Wazy. A na cmentarzu na Rossie spoczywa serce Józefa Piłsudskiego.

Miałam szczęście przebywać w Wilnie wielokrotnie i poznać je również poza obrębem starówki. Ale to już zupełnie inna historia … Bardzo lubię tu przyjeżdżać, lubię tę atmosferę oraz pyszne, choć tłuste, specjały kuchni litewskiej.

Wyjeżdżając nie żegnam się z Wilnem, bo mam nadzieję że w przyszłym roku znów tutaj zawitam.

Dodaj komentarz