Kolonia – początek „piątej pory roku” czyli karnawał w „świętym mieście”

11.11, 11:11 – wygląda jak tajemny kod? To żaden kod – 11 listopada godz. 11:11. W czasie kiedy w Polsce świętujemy odzyskanie niepodległości m.in. poprzez udział w paradach ulicami miast, na ulicach Kolonii od rana paradują przebierańcy. Dla mieszkańców Kolonii jest to szczególny czas. Jednak na próżno szukać w nim podniosłości czy zadumy. Niemieckie święto ma całkiem odmienny charakter, to czas radości i zabawy. 11 listopada Kolończycy rozpoczynają „piątą porę roku” (Fünfte Jahreszeit)– bo tak nazywają karnawał. I nie bez znaczenia jest kumulacja liczby 11 w dacie – 11 jest symbolem grzechu i rozpusty. Tym bardziej zaskakujący jest fakt, ze w czasach średniowiecza Kolonia (obok Rzymu, Konstantynopola i Jerozolimy) nosiła przydomek jednego z 4 świętych miast w Europie.

Na dworcu w Kolonii wysiadamy wcześnie rano, a z nami tłumy świętujących. Choć do głównych obchodów jest jeszcze daleko, trudno odnaleźć się w ścisku panującym na dworcu. Z trudem przedzieramy się przez „stado” krówek, walczymy o przejście z piratami, a wszystko po to, aby stanąć na placu przed katedrą. Widok długo oczekiwany – majestatycznej gotyckiej budowli nie robi spodziewanego wrażenia. Stale rozprasza i przyciąga wzrok feria barw pomysłowych kostiumów Kolończyków. Trzeba przyznać, że łamią stereotyp Niemców zakorzeniony w wyobrażeniach Polaków – narodu pozbawionego fantazji i emocji. Od rana dobrze się bawią, śmieją się spontanicznie, tańczą. Przypomina mi się kultowy tekst z dawnej reklamy „Trzeba mieć fantazję dziadku”. Kolończycy zdecydowanie ją mają! W kostiumach można spotkać ludzi w każdym wieku. Czuję się dziwnie wyróżniając się z tłumu „normalnością”. A raczej innością – w tym dniu normą jest przebranie. Odnoszę wrażenie, że im bardziej wymyślne tym lepiej.

 

Po krótkim zwiedzaniu – przeciskamy się przez gęstniejący tłum w kierunku ratusza. Nie możemy przecież przegapić najważniejszego – symbolicznego otwarcia karnawałowego szaleństwa. Rozpoczęcie hucznej zabawy następuje o 11:11 – tradycyjnym szturmem kobiet na ratusz, a ściślej jego urzędników. Celem szturmu jest przejęcie symbolicznego klucza do bram miasta oraz … poobcinanie krawatów męskiej części urzędników.

 

Według tradycji (zgodnie z tym co twierdzi „wujek google”) odpowiedzialność za karnawałowe szaleństwo scedowana jest z uczestników na symboliczną kukłę nazwaną Nubbel. Nubbel jest męskim odpowiednikiem naszej marzanny. W okresie karnawału, aż do nocy poprzedzającej środę popielcową, powinien wisieć przed wejściem do każdej knajpy. Podobno tradycją jest również rzucanie słodyczy przez uczestników pochodów i parad.

Z przykrością stwierdzam, że nie widziałam ani kukły, ani słodyczy, za to nie dało się nie zauważyć gęsto porozrzucanych pustych puszek i butelek. Choć służby porządkowe uwijały się jak mogły – nie były w stanie na bieżąco wszystkiego uprzątnąć.

 

A skoro jesteśmy przy piciu … Warto wspomnieć, że Kolonia słynie z piwowarstwa. Wszystkie znajdujące się tu browary produkują szczególny rodzaj piwa o nazwie kölsch. Oczywiście z okazji rozpoczęcia karnawału nie mogliśmy sobie odmówić spróbowania tego słynnego złotego trunku.

I choć pod koniec dnia nie czułam się zbyt bezpiecznie wśród rzeszy tych, którzy zatracając się w zabawie przesadzili z dawkowaniem „procentów”, chciałabym mieć możliwość jeszcze raz uczestniczyć w tym karnawałowym szaleństwie. Tylko tym razem przygotowałabym się lepiej do wyjazdu, zabierając ze sobą odpowiedniejszy do sytuacji strój

Dodaj komentarz